Gdzieś na uboczu- czyli Góry Kaczawskie i Chrośnica- miejsce, które pokochałam. Miejsce na uboczu, a tak bardzo w centrum mojego serca.
czwartek, 5 grudnia 2013
Czas na dopieszczanie/dokarmianie
zimno, biało, zimno... Słowem: Bosko! Uwielbiam zimę, choć tak mówię o każdej porze roku. Nawet mroczny listopad ma swój urok z mglistymi wieczorami i zapachem gnijących liści. Ale zima to jednak Zima! Czasem myślę, że spokojnie mogłabym mieszkać w Norwegii- zimno to jest to! a śnieg to już mistrzostwo świata. Sanki, Bałwany, łyżwy, śnieżki, narty, Anioły, lampiony śnieżne- szaleństwo, na samo wspomnienie mam na twarzy uśmiech, że policzki bolą.
I dokarmianie. To jest jakaś magia zimy, że chce się dokarmiać. Nawet na niziny przeniosło się ze mną dogadzanie zimowe. Bo jak gości zziębniętych nie ugościć herbatką z imbirem i sokiem z malin? Albo sycąco-rozgrzewającymi zupami: cebulowa z grzankami, soczewicowa w pomidorach, tzw "próbny" barszcz, kwaśne gęstniaki (kapuśniak, ogórkowa, żur), kartoflanka? Taka to już pora, że i kapusty, grzyby suszone, wigilijne dania "próbnie" robione. W moim magicznym domu, gdzieś na uboczu, sójki w listopadzie z barszczem wcinaliśmy. Tak nas naszło i finito.
Nie zapominamy także o ptakach i zwierzakach wolnych. Trzeba pamiętać! Bo i pięknie się robi od tumanów ptaków kolorowych w bieli, i miło.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wizytę!